dictionary-emptydownloadfacebookinstagramlinkedinmessage-errormessage-successpersonpointerpress-emptytimetwitter
 

Nie tylko Silicon Valley. Na czym polega startupowy fenomen Izraela?

W ciągu ostatnich miesięcy świat spojrzał na Tel Awiw i Jerozolimę szczególnie za sprawą ogromnych postępów w szczepieniu mieszkańców przeciw COVID-19. Sprawne zarządzanie w czasach pandemii nie jest jednak wypadkową skrajnie niesprzyjających warunków, które funduje gospodarce pandemia, ale wcześniejszego know-how napędzającego m.in. miejscowy rynek startupowy. Jak wygląda tamtejsza scena innowacyjnych debiutantów? Izrael jest jednym z najbardziej dynamicznych hubów startupowych świata, jednak region nie zawsze był Mekką dla przedsiębiorców. Konflikty lokalne, które nadszarpywały miejscową gospodarkę, były po II wojnie światowej znaczącym ciosem, którego efekty niejako łagodziły Stany Zjednoczone. To właśnie z Waszyngtonu między rokiem 1962 a 2007 do Izraela spłynęło łącznie 100 mld dolarów, czym Tel Awiw i Jerozolima zaskarbiły sobie miano największego sojusznika Amerykanów na Bliskim Wschodzie (a nieoficjalne miano „51. stanu”). Bliskie stosunki z USA przełożyły się nie tylko na poprawę obronności i ogólnej kondycji izraelskiej gospodarki, ale również kulturę biznesową, która z czasem wywindowała kraj do czołówki najbardziej kuszących kierunków startupowej emigracji.